Ścieżki marzeń, skrawki myśli
Prolog
Myśl za myślą, wspomnienie za
wspomnieniem.
Uśmiech za uśmiechem, łza za łzą.
Śmierć. Życie.
Miłość. Nienawiść.
Wieczność.
***
Cichy, ciemny pokój. Niewyraźne
kształty rysujące się w środku. Ludzka postać leżąca skulona
na łóżku. Oddycha spokojnie, oczy ma zamknięte. Jej usta
poruszają się powoli, jakby coś szeptały... Nie wydobywa się z
nich jednak żaden dźwięk. Błysk.
***
- Proszę... - Wyszeptała cicho.
Jej oczy błagalnie patrzyły na niego. Jej ręce drżały, gdy
chciała ująć w nie jego dłonie. W ostatniej chwili rozmyśliła
się i gwałtownie je cofnęła. Pochyliła głowę zawstydzona.
Próbowała walczyć z nadchodzącymi łzami. Nie do końca jej się
to udało i jedna z nich ściekała jej teraz po policzku. Szybko
wytarła ją wierzchem dłoni, po czym powoli uniosła głowę i na
powrót zajrzała w jego oczy. Były równie niewzruszone co
wcześniej. Chłodne i przenikliwe.
- Nic z tego. Wiesz dobrze, że nie
mogę. - Odparł, a ona w tym momencie zrozumiała, że nie o to
chodzi. Gdyby chciał, mógłby. Ale nie chce. Zacisnęła pięści,
starając się powstrzymać od płaczu. Udało jej się,
przynajmniej na tak długo, by mu odpowiedzieć.
- Rozumiem. W takim razie nie
pozostaje mi nic innego, jak odejść z twojego życia. - Ton jej
głosu był bez wyrazu, obojętny. Odwróciła się i odeszła,
sztywno krocząc ku ciemności przed sobą. Nie odwróciła się.
Nie miała po co. W końcu nie była dla niego ważna... Błysk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz